Remont, o którego początkach pisałam tu, skończył się już jakiś czas temu, ale ciągle nie było pogody na zdjęcia. Wreszcie wiosna buchnęła majem, więc z KSz udaliśmy się fotografować lokal i jego zakątki.
Talerz z Łysej Góry oraz lamperia w tle
Mieszkanie w bloku z lat 80. zostało gruntownie wyremontowane i częściowo przekształcone: w dawnej kuchni jest teraz mały i miły pokoik, w pokoju dziennym zmieścił się aneks kuchenny (z mobilną wyspą), a w nieustawnej łazience znalazły się wszystkie potrzebne sprzęty (tylko pralka wywędrowała do wnęki w przedpokoju).
Założenia były proste i precyzyjne: ma być jasno (bo nie było), funkcjonalnie (było średnio), lekko i neutralnie (bo mieszkanie na wynajem). Do tego – solidna baza w postaci dębowej podłogi, dobrej jakości wyposażenie i kilka detali, żeby uniknąć wrażenia sterylności (albo wystawki w salonie meblowym).
Czyli najpierw była rozwałka i dyskusje z kominiarzami, potem scysje z panami od podłóg oraz drzwi, a w międzyczasie bardzo miłe dywagacje o kolorach, materiałach i świetle. Całą akcję nadzorowałyśmy we dwie, dzięki temu jedna uspokajała sąsiadów, a druga mogła rysować kuchnię itd. I w ten sposób na początku roku zasadnicza część remontu była ukończona, trzeba było potem jeszcze doposażyć lokal, poprawić kilka niedoróbek i uszkodzeń oraz posprzątać. Teraz można już mieszkać (oraz wynająć, jeśli ktoś ma ochotę).
Pokój dzienny z aneksem kuchennym
W pokoju dziennym musiała zmieścić się kuchnia, jadalnia i miejsce relaksu. Aneks jest więc bardzo kompaktowy (ale wyposażony we wszystko, co potrzebne), powierzchnię roboczą uzupełnia mobilna wyspa, którą można dowolnie przesuwać. Do neutralnej, biało-drewnianej bazy dodałyśmy kroplę zieleni oraz czarne i szare akcenty: przy nowej kanapie stanął tekowy stolik z lat 60., a przy nowym stole – stare krzesła w typie windsor chair (natomiast nad stołem zawisła lampa Cuna z Vita Copenhagen).
Zieleń i sztuka w pokoju dziennym
Jako że mieszkanie przeznaczone jest na wynajem, nie można było zarzucić go smacznymi grafikami, kolorowymi wazonami i roślinami w doniczkach. Ograniczyłyśmy się więc do powieszenia nad kanapą dwóch niewielkich obrazów wrocławskiej artystki, Miry Żelechower-Aleksiun. Natomiast dekoracyjna faktura pomalowanej płyty osb dodała głębi wnękom: jednej ciemnozielonej od strony pokoju (z miejscem na tv) i drugiej prawie czarnej od strony wejścia (z siedziskiem i wieszakiem).
Przedpokój z widokiem w stronę drzwi wejściowych i w stronę łazienki
W przedpokoju przecinają się drogi do/ze wszystkich pomieszczeń, ale dzięki usunięciu nadmiaru drzwi oraz likwidacji załomów i uskoków można spokojnie się przemieszczać i przy okazji zrobić pranie (pralka została ukryta za malowniczą kotarą). Łazienka jest kompaktowa, przypomina trochę kapsułę do kąpieli, ale pomieściła wannę, umywalką i wc, z zabudowaną szafką (przedtem wc było osobne, ale straszliwe klaustrofobiczne).
Kapsuła kąpielowa w tonacji biało-szaro-musztardowej
Dawna kuchnia została zamieniona w pokój, w którym zmieściło się biureczko, łóżko i wnęka-szafa. Pomieszczenie jest niewielkie, ale jasne i przytulne, a jego główną dekorację stanowią zasłony w wyrazisty wzór oraz kropla miedzi i koloru indygo.
Mały pokój, czyli dawna kuchnia po remoncie
Drugi pokój przeznaczony został na sypialnię i wyposażony w proste łóżko oraz szafę. Jest spokojnie, jasno, wyciszająco – czarna lampa (z Leroy Merlin) oświetla równomiernie całe pomieszczenie, a od świata można się odizolować zaciągając granatowe, lniane zasłony (również z LM).
Prosta i jasna sypialnia
Więcej pomieszczeń w tym mieszkaniu nie ma, szafki i półki czekają na zagospodarowanie, podobnie jak duży (i odmalowany) balkon, na który można wyjść z pokoju dziennego (niestety, w ubiegłym roku wycięte zostały pnącza winorośli, oplatające cały blok i balkon stracił trochę uroku, czeka teraz na nową zieleń).
Balkon, czyli przedłużenie pokoju dziennego
Nie ma za bardzo sensu pokazywanie wielu zdjęć sprzed remontu, bez problemu możecie sobie wyobrazić ten ciemny korytarz, nadmiar boazerii i wąskie przejścia. Dlatego wrzucam tylko cztery poglądowe fotografie – patrzę na nie i w ogóle nie rozpoznaję tego lokalu.
Przed: łazienka, fragment pokoju dziennego, wejście, widok w stronę kuchni i sypialni
Słońce zagląda w okna, na podwórku kwitną jaśminy i bawią się dzieci, a mieszkanie oddycha nowością, czekając na pierwszych lokatorów. Mam nadzieję, że je polubią i dobrze będą się czuli w tych gościnnych przestrzeniach.
Kolor nowych drzwi mimochodem zneutralizował koralowy odcień klatki schodowej…
Zniknęła boazeria i czerwony skaj, a ja na blogu tylko uchylam drzwi, bo to jest mieszkanie do zamieszkania – od zaraz i od pierwszego wejrzenia.